Siedziałam na klatce,na ubłoconych,mokrych od śniegu schodach i próbowałam jakoś dojść do siebie.Łzy płynęły mi po policzkach,serce kołatało,dłonie się trzęsły,a ja zastanawiałam się gdzie popełniłam błąd i dlaczego musiał on tak wiele kosztować.Nagle rozdzwonił się mój telefon.Na wyświetlaczu widniało zdjęcie Andrzeja ubrudzonego czekoladą na twarzy i szczerzących do aparatu zębach.Uśmiechnęłam się mimowolnie na ten widok i odebrałam.
-Halo?
-Przepraszam,że przeszkadzam,ale powinniśmy być już na miejscu.Karo....proszę pośpiesz się.-odparł środkowy,a ja zerknęłam na zegarek i uświadomiłam sobie,że minęła już godzina.
-Jasne,zaraz będę.-rozłączyłam się,przetarłam dłońmi zaczerwienione,wilgotne powieki,naciągnęłam czapkę na uszy i wyszłam.Było mi strasznie zimno i zanim dotarłam do samochodu moje stopy zamieniły się w kostki lodu.
-Boże,straszny mróz...-mruknęłam na wejściu i od razu przyłożyłam zmarznięte palce do wylotu ciepłego powietrza,czując jak przechodzą mnie dreszcze.
-Co to,u Kurka nie grzeją...?-szatyn zachichotał z własnego żartu,a ja pokręciłam jedynie głową.
-Walisz ostatnio takie suchary,że dramat.-odparłam,a on otworzył szeroko oczy i popatrzył się na mnie z udawaną urazą wypisaną na twarzy.
-Nie prawda.-bąknął.
-Właśnie,że prawda.
-A właśnie,że nie.
-A właśnie,że tak.
-Nie.
-Tak.
-Nie.
I gdy miałam powiedzieć już kolejne "tak" wpił się w moje usta uciszając mnie.Rozchyliłam delikatnie wargi,a on wtargnął do środka,językiem drażniąc moje podniebienie i pobudzając zmysły.Od razu zrobiło mi się gorąco.Wplątałam palce w jego gęste włosy i przyciągnęłam go jeszcze bliżej siebie.Jedna z jego dłoni znajdowała się na moim karku,druga siłowała się z zamkiem od kurtki,by już po chwili pieścić moje rozgrzane ciało.Oderwaliśmy się od siebie,gdy już brakowało nam tchu.Stykaliśmy się czołami i nosami,patrząc sobie w oczy.
-Tak.-mruknęłam,a on zaczął się śmiać.
-Jesteś nienormalna.-mruknął i jeszcze raz musnął moje usta.
W końcu wyruszyliśmy w drogę.Jechaliśmy w ciszy,więc miałam czas by trochę pomyśleć i znów zacząć się tym wszystkim przejmować.Przed oczami stanęła mi twarz Bartka i ten ból wypisany w jego oczach,kiedy mówił mi o Falasce i o tym,że chce go wyrzucić z drużyny.Postanowiłam,że muszę coś z tym zrobić,porozmawiać z Miguelem i pomóc mu jakoś.
-W ogóle nie rozmawiamy o twojej pracy...-zaczęłam,zastanawiając się czy Andrzej przyzna się do tego,że wie o sytuacji z Kurkiem,czy będzie dalej to przede mną ukrywał.
-Nic ciekawego się nie dzieję...Treningi,siłownia,mecze i tak w kółko.-odparł,wzruszając ramionami.
-Żadnych sensacji?Nikt nie złamał palca,nikt nie skręcił stawu skokowego?Nikt nie wyszedł do klubu przed ważnym meczem i nie schlał się jak świnia?
-Karollo trochę narzeka na kolano,ale z resztą wszystko jest w porządku.-oznajmił i popatrzył na mnie podejrzliwie.Uśmiechnęłam się do niego niewinnie i postanowiłam,że póki co nie będę drążyć tego tematu.
Po niecałej godzinie dotarliśmy na miejsce.Dom rodzinny Andrzeja był taki,jaki go sobie wyobrażałam.Duży w słonecznym,żółtym kolorze z ogromnym tarasem,kolumnami i mnóstwem roślin w około.Od razu sobie pomyślałam,że w lecie musi być cudownie wygrzewać się na leżaku,czytać książkę i wdychać ten cudowny zapach ogrodu,świeżo skoszonej trawy i kwitnących kwiatów.
-Gotowa?-Szatyn zapytał,kiedy znaleźliśmy się przed drzwiami wejściowymi.Gdyby nie fakt,że dzierżył w rękach nasze bagaże,od razu chwyciłabym za jego dłoń by dodać sobie jakoś otuchy.Nie czułam się za pewnie,a tak naprawdę to byłam po prostu przerażona.Bałam się tego,że mnie nie zaakceptują,w końcu ja z moim kalectwem byłam tylko kulą u Andrzejowej nogi i nie zdziwiłabym się gdyby jego rodzice stwierdzili,że chłopak się tylko przy mnie marnuje i zasługuje na kogoś lepszego ode mnie.
-Tak.-odparłam w końcu i zadzwoniłam dzwonkiem.Po kilku sekundach drzwi otworzyły się,a w nich stanął mały,może 5 letni chłopiec.
-Wuuujek.-krzyknął i rzucił się na Andrzeja.
-Cześć Miki.-szatyn wziął swojego chrześniaka na ręce i ucałował jego czółko.-Jaki z ciebie wielki chłop się zrobił,nie wierzę...
Blondynek wyszczerzył malutkie ząbki w szerokim uśmiechu i zafascynowany wujkiem nie zwrócił na mnie uwagi.Dopiero po chwili zorientował się,że ktoś za nim stoi i zerknął na mnie zdziwiony zabawnie marszcząc swój maleńki nosek.
-Kim jesteś?-zapytał,a ja nie mogłam się powstrzymać i wybuchnęłam śmiechem.
-Jestem Karolina.-przedstawiłam się,a on popatrzył wymownie na Wronkę by ten odstawił go na ziemie,po czym podał mi dłoń i wypiął się dumnie.
-Nazywam się Mikołaj i mam 5 lat.-oznajmił.
-Jesteś moją nową ciocią?-zapytał,a ja przytaknęłam.-To super!Lecę powiedzieć mamie.-odparł ucieszony i już go nie było.Andrzej objął mnie w tali przyciągając do siebie i całując w skroń.
-Mówiłem,że będzie dobrze.-mruknął mi do ucha i posłał mi to swoje czułe spojrzenie,przez które za każdym razem miękły mi nogi.Zaczęliśmy się rozbierać,gdy do przedpokoju wpadła pani Jola.
-O jakiej cioci Karoli ty mówisz skaa...-urwała w połowie i uśmiechnęła się szeroko na nasz widok.
-Tak.-mruknęłam,a on zaczął się śmiać.
-Jesteś nienormalna.-mruknął i jeszcze raz musnął moje usta.
W końcu wyruszyliśmy w drogę.Jechaliśmy w ciszy,więc miałam czas by trochę pomyśleć i znów zacząć się tym wszystkim przejmować.Przed oczami stanęła mi twarz Bartka i ten ból wypisany w jego oczach,kiedy mówił mi o Falasce i o tym,że chce go wyrzucić z drużyny.Postanowiłam,że muszę coś z tym zrobić,porozmawiać z Miguelem i pomóc mu jakoś.
-W ogóle nie rozmawiamy o twojej pracy...-zaczęłam,zastanawiając się czy Andrzej przyzna się do tego,że wie o sytuacji z Kurkiem,czy będzie dalej to przede mną ukrywał.
-Nic ciekawego się nie dzieję...Treningi,siłownia,mecze i tak w kółko.-odparł,wzruszając ramionami.
-Żadnych sensacji?Nikt nie złamał palca,nikt nie skręcił stawu skokowego?Nikt nie wyszedł do klubu przed ważnym meczem i nie schlał się jak świnia?
-Karollo trochę narzeka na kolano,ale z resztą wszystko jest w porządku.-oznajmił i popatrzył na mnie podejrzliwie.Uśmiechnęłam się do niego niewinnie i postanowiłam,że póki co nie będę drążyć tego tematu.
Po niecałej godzinie dotarliśmy na miejsce.Dom rodzinny Andrzeja był taki,jaki go sobie wyobrażałam.Duży w słonecznym,żółtym kolorze z ogromnym tarasem,kolumnami i mnóstwem roślin w około.Od razu sobie pomyślałam,że w lecie musi być cudownie wygrzewać się na leżaku,czytać książkę i wdychać ten cudowny zapach ogrodu,świeżo skoszonej trawy i kwitnących kwiatów.
-Gotowa?-Szatyn zapytał,kiedy znaleźliśmy się przed drzwiami wejściowymi.Gdyby nie fakt,że dzierżył w rękach nasze bagaże,od razu chwyciłabym za jego dłoń by dodać sobie jakoś otuchy.Nie czułam się za pewnie,a tak naprawdę to byłam po prostu przerażona.Bałam się tego,że mnie nie zaakceptują,w końcu ja z moim kalectwem byłam tylko kulą u Andrzejowej nogi i nie zdziwiłabym się gdyby jego rodzice stwierdzili,że chłopak się tylko przy mnie marnuje i zasługuje na kogoś lepszego ode mnie.
-Tak.-odparłam w końcu i zadzwoniłam dzwonkiem.Po kilku sekundach drzwi otworzyły się,a w nich stanął mały,może 5 letni chłopiec.
-Wuuujek.-krzyknął i rzucił się na Andrzeja.
-Cześć Miki.-szatyn wziął swojego chrześniaka na ręce i ucałował jego czółko.-Jaki z ciebie wielki chłop się zrobił,nie wierzę...
Blondynek wyszczerzył malutkie ząbki w szerokim uśmiechu i zafascynowany wujkiem nie zwrócił na mnie uwagi.Dopiero po chwili zorientował się,że ktoś za nim stoi i zerknął na mnie zdziwiony zabawnie marszcząc swój maleńki nosek.
-Kim jesteś?-zapytał,a ja nie mogłam się powstrzymać i wybuchnęłam śmiechem.
-Jestem Karolina.-przedstawiłam się,a on popatrzył wymownie na Wronkę by ten odstawił go na ziemie,po czym podał mi dłoń i wypiął się dumnie.
-Nazywam się Mikołaj i mam 5 lat.-oznajmił.
-Jesteś moją nową ciocią?-zapytał,a ja przytaknęłam.-To super!Lecę powiedzieć mamie.-odparł ucieszony i już go nie było.Andrzej objął mnie w tali przyciągając do siebie i całując w skroń.
-Mówiłem,że będzie dobrze.-mruknął mi do ucha i posłał mi to swoje czułe spojrzenie,przez które za każdym razem miękły mi nogi.Zaczęliśmy się rozbierać,gdy do przedpokoju wpadła pani Jola.
-O jakiej cioci Karoli ty mówisz skaa...-urwała w połowie i uśmiechnęła się szeroko na nasz widok.
~*~
-Synku...-mama wpadła w moje ramiona,tuląc się do mnie jakby nie widziała mnie przez całą wieczność.Szybko jednak oderwała się ode mnie i ruszyła w kierunku Karoliny.
-Bardzo mi miło panią poznać.-blondynka przywitała się uśmiechając się nieśmiało,a jej różowe od zimna policzki przybrały krwiście czerwony odcień.Uśmiechnąłem się pod nosem.
-Co tak oficjalnie,kochanie.Jola jestem.-mama uścisnęła ją i zaprosiła nas do środka.W salonie czekała na nas babcia Józia,siedzący na honorowym miejscu-kraciastym fotelu tuż przed kominkiem,dziadek Ludwik i moja kuzynka Paulina.
-Babciu,dziadku,chciałbym wam przedstawić miłość mojego życia-Karolinę Ziółko.-zacząłem,a ona zupełnie "przypadkiem" nadziała się kulom na moją stopę.Zawstydzona niczym 15-letnia dziewczyna na pierwszej wizycie w domu chłopaka skinęła lekko głową w kierunku dziadków i posłała im niepewny uśmiech.Dziadkowie tacy skrępowani nie byli i wyraźnie zadowoleni z tego,że wreszcie przyprowadziłem jakąś kobietę do domu,zaczęli zadawać jej mnóstwo pytań.
-A jak się poznaliście,kochanienka?-babcia Józia nie dawała za wygraną,po tym jak zapytała ile ma lat,jaki ma znak w zodiaku i czy jest naturalną blondynką,wreszcie zeszła na te tematy bardziej ważne.
-Pracowaliśmy razem,jestem fizjoterapeutką z zawodu.-odparła już z pełnym luzem i uśmiechem na ustach.
-Pewnie jak cię tam ta cała zgraja mięśniaków zobaczyła,to oszalała na twoim punkcie.-wtrąciła Paula,a ona wybuchnęła śmiechem.Uwielbiałem,kiedy to robiła,tak śmiesznie marszczyła przy tym nos,oczy jej się świeciły,a uszy robiły jej się niemal takie czerwone jak te jej okrągłe pucki przed chwilą.Kiedy uznałem,że Ziółko czuje się już wystarczająco pewnie zostawiłem ją z rodziną w salonie i mając nadzieję,że nikt nie zacznie jej wypytywać o nogę,wypadek i inne okropne rzeczy,poszedłem rozpakować nasze rzeczy.
Gdy wróciłem na dół,na kanapie siedział mój młodszy brat Antek razem z tatą i swoją dziewczyną.Wszyscy siedzieli wspólnie,zajadali się moim ulubionym ciastem i pili gorącą czekoladę,której zapach unosił się w całym pomieszczeniu.Wepchnąłem się na siedzenie pomiędzy Natalię i Antka i nic sobie nie robiąc z jego jęków niezadowolenia dobrałem się do murzynka.
-A czym zajmują się twoi rodzice,skarbie?-zapytał ojciec,kiedy akurat połykałem ogromny kęs czekoladowego ciasta,który ugrzązł mi w gardle.Zacząłem się krztusić,a on skarcił mnie wzrokiem.
-Wychowywałam się w domu dziecka...-odparła Karolina,a ja opieprzyłem siebie w myślach za to,że nie uprzedziłem nikogo przed tym,żeby nie zadawał takich pytań.
Wreszcie jestem.Efekt nie powala na kolana,ale nie byłam w stanie z siebie więcej wykrzesać.Mam nadzieję,że się Wam spodoba.Do następnego :*
Gdy wróciłem na dół,na kanapie siedział mój młodszy brat Antek razem z tatą i swoją dziewczyną.Wszyscy siedzieli wspólnie,zajadali się moim ulubionym ciastem i pili gorącą czekoladę,której zapach unosił się w całym pomieszczeniu.Wepchnąłem się na siedzenie pomiędzy Natalię i Antka i nic sobie nie robiąc z jego jęków niezadowolenia dobrałem się do murzynka.
-A czym zajmują się twoi rodzice,skarbie?-zapytał ojciec,kiedy akurat połykałem ogromny kęs czekoladowego ciasta,który ugrzązł mi w gardle.Zacząłem się krztusić,a on skarcił mnie wzrokiem.
-Wychowywałam się w domu dziecka...-odparła Karolina,a ja opieprzyłem siebie w myślach za to,że nie uprzedziłem nikogo przed tym,żeby nie zadawał takich pytań.
Wreszcie jestem.Efekt nie powala na kolana,ale nie byłam w stanie z siebie więcej wykrzesać.Mam nadzieję,że się Wam spodoba.Do następnego :*
Zapraszam serdecznie na rozdział IV. Chyba trochę spokojniejszy niż poprzednie, ale mam nadzieję, że nie mniej ciekawy! A na pewno jakieś preludium do nadciągających wydarzeń
OdpowiedzUsuńPozdrawiam bardzo serdecznie!
E.Lizz
We will be the champions
p.s.
dziś na pewno nadrobię czytanie Twojego bloga, ale już dodałam do czytanych :)
Przeczytałam wszystko! I muszę przyznać, że nie spodziewałam się zwrotu akcji w takim stylu. Ciekawe, czy sprawa z Kurkiem będzie permanentnie zamknięta czy Karo zacznie sobie coś przypominać?
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że dodasz szybko coś nowego!
Pozdrawiam
E.Lizz
We will be the champions
Tak, jak obiecałam, piąty rozdział na We will be the champions pojawił sięjuż dzisiaj :D Zapraszam do czytania, pod notką mały bonusik ;)
OdpowiedzUsuńROZDZIAŁ VI
UsuńSiatkarze ciągle jeszcze przebywają w Katowicach, jakie są nastroje przed meczem z Chorwacją. Czy wydarzy się coś szczególnego w życiu każdej z dziewczyn? Czy Ania i Paweł będą nadal mieli się ku sobie? Czym zalezie Paulinie za skórę Karollo? Kto nowy zrobi wrażenie na Ninie? Czy napięcie pomiędzy Nat i Stefanem nadal będzie rosnąć? To wszystko i więcej w nowym odcinku, na który zapraszam serdecznie!
E.Lizz
We will be the champions